niedziela, 7 grudnia 2014

Prolog

Chciałabym opowiedzieć wam jak doszło do Trzeciej Światowej Wojny. Chciałabym podzielić się z kimś tym co wiem, zanim moje życie - zgodnie z ich planem- dobiegnie końca.

W rzeczywistości Wojna była wielkim planem Zakonu Mrozu założonym już dawno przez trzynastkę najpotężniejszych rodów. Zapewne myślicie, że zwariowałam. Nie wiem, nie przeczę. Nie wiem nawet czy to co robię nie jest przypadkiem zaplanowane.
-Trzecia wojna?
-To nie spisek, tak się złożyło: przypadek za przypadkiem. Wiele osób tak właśnie myślało. Mylili się. I to bardzo. Członkowie Zakonu właśnie tego chcieli.
Jeśli tak myślisz to jesteś już zmanipulowany, jeśli wydaje ci się, że tak nie myślisz- to przeszedłeś przez pranie mózgu, jeśli jednak tak nie myślisz to albo jesteś jeszcze nie narodzonym dzieckiem albo zostaniesz wyeliminowany. Ciekawy wybór prawda?

Opowiem wam jak to się zaczęło. Jak w środku potężnej organizacji powstał bunt, który, jak wydawało się Przywódcom, został stłumiony.
Zawsze nam powtarzali, że mamy przewyższyć naszych mistrzów inaczej zginiemy, zostaniemy zmieceni, zdeptani, przeżuci i wypluci. Każdy wiedział, że jest to zadanie nie do wykonania. Albo inaczej: oni chcieli, żebyśmy myśleli, że jest to niewykonalne. Tak, wiem trochę to zagmatwane.
Ironią jest, że słowo 'niewykonalne' nie istnieje w słowniku Zakonu. Wszystko się da zrobić, a jak ktoś nie potrafi to znaczy, że jest bezużyteczny i może służyć za cel do ćwiczeń.

Tak się składa, że grupka nastolatków, nie wierząca w granice, obrała sobie to za cel i przysięgli sobie, że jak im się nie uda to zginą. Taki efekt prania mózgu.
I powiem wam że udało nam się dokonać niemożliwego. Nam- grupie nastolatków, która miała być Składem Specjalnym. Kolejnymi SS-ami. Udało nam się spełnić ich wymaganie powiedziane w żartach, podczas godzin morderczego treningu. Plan Zakonu na pewno nie potoczył się tak jak chcieli. Tak mi się wydaje. A może po prostu taki był ich plan? Może jesteśmy tylko grupą marionetek? Sama już nie wiem. Widziałam jak potrafią manipulować człowiekiem.
Może jestem produktem systemu, może przeszłam pomyślnie pranie mózgu, ale tak jak mówiłam, wydaje mi się, że udało mi się to pokonać, że udało udaremnić nam się ich plan sięgający ponad 2000 lat wstecz. Do momentu w którym zaczęli manipulować całymi masami.


Dwa tysiące kilka lat temu jak każdy wie na świat przyszedł pewien szczególny człowiek. Człowiek ten oświecił bowiem ludzi - tak myśleli.
Nauczał ich, pomagał biednym, rozwiązywał konflikty i wszystkim po kolei mieszał w głowach, kontrolując najpierw rynek Soko, małe miasto na wschodzie naszego kontynentu, później miasto a następnie kilkadziesiąt metropolii.
Większość osób zna go jako Zbawiciela Życia. Nikt jednak nie wie, że tak na prawdę było on stworzony przez grupkę ludzi, którym marzyła się władza nad światem.
Nauczyli stosować się technik manipulacji, swój plan wdrażali w życie bardzo powoli gdyż wiedzieli, że inaczej ktoś mógłby coś zacząć podejrzewać. Ta grupa była naprawdę inteligentna. Tak na prawdę cały nasz świat jest dla nich grą, do której piszą scenariusz. Zawładnęli każdym. Nawet tobą. Kto wie czy to co czytasz również nie jest ich sposobem otumanienia zmysłów? Uśpienia czujności mas a nie pojedynczych jednostek? Nie wiem. Nie wiem nawet czy żyjemy w tym samym świecie, w którym żyliśmy jeszcze niedawno.

Mój świat jest nazywany Wodą. Większość naszej planety właśnie z niej się składa więc nie było wielkich dyskusji co do nazwy.
Niegdyś jeden kontynent, jest dziś rozdzielony na kilka mniejszych części. Według wierzeń tutejszej ludności  na świat dawno temu Stwórca przysłał Zbawiciela. Pół-boga mającego pomóc ludziom; jednak nie każdy za nim przepadał.
Wysoko postawieni królowie obawiali się go. Przerażała ich jego niesamowita zdolność manipulacji nad ludźmi. Chcieli się go pozbyć. I udało im się; jednak nie wiedzieli, że tak naprawdę byli pionkami w jednej wielkiej grze Mrozu - Zakonu, z którego ów Zbawiciel pochodził. Jego życie, podobnie jak każdego innego członka było dokładnie zaplanowane. Łącznie z datą urodzenia i śmierci.

Zakonem rządziła trzynastka już wspominanych osób. Żyli ze sobą w symbiozie bo nie mogę powiedzieć, że w pokoju.
Pierwsi Przywódcy zaplanwai całą historię Wody, aż po zniszczenie planety w odległej przyszłości.
Dzisiejsi przywódcy Zakonu również są ich pionkami; myślą, że oni tu żądzą jednak są równie zmanipulowani jak ofiary Zbawiciela. Myślą, że to oni wydają rozkazy, a one tak naprawdę zostały wydane dawno temu, na samym początku. Pierwsi Przywódcy przechytrzyli nawet samą śmierć.
Władają teraz miliardami żyć, a wszystko przez to, że umieli wykorzystać swą nieprzeciętną inteigencję. Umieli przewidzieć zachowania ludzi daleko w przód opierając się na własnych obserwacjach.
Śmierć Zbawiciela była strategicznym posunięciem. W tym czasie iskierka 'nadzieji', 'wiary', i 'miłości' żarzyła się pomału w ludzkich duszach, aż zyskała na mocy pochłaniała ludzi żywym ogniem.
Kilka kolejnych posunięć doprowadziło w końcu do rozpadu innego zakonu, który zagrażał planom Pierwszych Przywódców. Zakon ten został zniszczony 1800 lat później. Oczywiście członkowie Zimna rozpuścili plotkę, że zakon ten działa potajemnie i że zniszczył Zimno, by kontrolować tych, którzy myśleli, że są wolni od Mrozu i że podejmują własne, nie przewidziane decyzje.
Kolejne posunięcia doprowadziły do Pierwszej Światowej Wojny, w której brały udział wszystkie Części Wielkiego Kontynentu. Zniszczenia były ogromne. Kilka państw nawet po oficjalnym zakończeniu wojny prowadziło bitwy. Ci którzy ocaleli wierzyli jeszcze bardziej w moc Zbawiciela. Ci którzy stracili wszystko nienawidzili go jeszcze bardziej. Ale byli też tacy co w zbawiciela nie wierzyli. Część z nich otwarcie o tym mówiła- zaraz później zostali wyeliminowani. Druga część potajemnie walczyła z Zakonem zyskując na sile.
Jednak jak jedno małe stowarzyszenie ma pokonać zakon istniejący już ponad tysiąc dziewięćset lat?
Posunięcia Stowarzyszenia, które przybrało później nazwę Gwiazdy Wieczornej, ingerowały w plany Zakonu. Przywódcy nie wiedzieli jak mają doprowadzić do ich rozpadu. Zaczęli jednak powoli skłócać członków Stowarzyszenia, by sami siebie zniszczyli. Plan nie był zbyt stabilny, jednak powiódł się.

To wszystko doprowadziło do kolejnej Światowej Wojny. Zakon zyskał władze w kilku kluczowych miejscach. Złoża ropy i gazu w Idephie; kopalnie soli w Burksji; zyskali równierz władze nad jednym z największych kontynentów - nad Vin-yard'em.

Nikt nie widział działań zakonu w tym wszystkim, nikt oprócz największego kraju na Quien-yard'zie - Doqu.
Przywódca tego kraju chciał zwrócić uwagę całego kontynentu jednak po tym jak po wojnie zgarnęli najwięcej ziem nikt nie chciał im wierzyć. Zakon znów odniósł zwycięstwo. Mniej więcej kilka lat po tym zdarzeniu urodziłam się ja.
Byłam dzieckiem bardziej niż zaplanowanym. Zakon zyskiwał coraz więcej wrogów i ja miałam się ich pozbyć.

Opowiem wam jak wyglądało życie Wody w tym czasie. Opowiem wam jak to wszystko się skończyło. Jak dwa tysiące lat tyranii przerwała grupa nastolatków- albo raczej głupi żart ich trenerów.



A wiec prolog już jest! Mam nadzieję, że się wam podoba. 
Musiałam wcisnąć tu tyle informacji 
by w późniejszych rozdziałach wszystko było jasne. 
Bardzo proszę o komentarze z waszymi opiniami ^^

PS Dodam jeszcze, że rozdziały nie będą pojawiały się często.
 Przepraszam i mam nadzieje, że to się zmieni ale nic nie obiecuję

PS 2 Jak podoba się wam szablon? 
wykonała go nielivka z kropli sztuki za co bardzo jej dziękuję

Template by Nielivka